piątek, 5 października 2012

Szydełkowe baleriny

Niestety, leżę w łóżku... Zatoki mnie dopadły, ech.. W międzyczasie rozpadły mi się kapcie. No dobrze, kosztowały 10 zł ale żeby po 3 tygodniach chodzenia?:D
Postanowiłam wydziergać sobie nowe, dycha tu dycha tam a i do sklepu trzeba się wybrać a zimno w stopy, eee tam, czas jeszcze mam;)
Wydziergałam sobie kapcie papcie (bardzo podobne dziergała nam mama w dzieciństwie) a ze starych przeszyłam szarą, polarową wyściółkę wewnętrzną (coby było przyjemniej w stopę), i podeszwę (coby ciapy się nie ślizgały i nie brudziły za szybko). Wykonanie całości zajęło mi jeden dzień:D

A oto efekty:




No, to zakładam paputki na stópki i idę dziergać opaskę jakąś na głowę, bo niby ciepło ale wieje a wszystkie czapki 140 km stąd;D

5 komentarzy:

  1. moja mama też takie namiętnie dziergała :) ale bez takich unowocześnień, jak wyściółka czy podeszwa:) pozdrawiam i życzę zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, i ja pamiętam takie 'czyste', bez żadnych dodatków:D ale stwierdziłam, że jak się rozpadły stare/nowe to można je jeszcze jakoś wykorzystać;D

      Usuń
  2. Ja tam dziergać nie umie ,więc podziwiam bo wyszły świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetniste :) to teraz wyszło, że ja zgapiam, a tak naprawdę dopiero teraz tego posta przeczytałam pierwszy raz ;-)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam;) I ja czasami ma tak, że na coś wpadnę a potem zobaczę, że jednak nie byłam pierwsza;D

      Usuń