Dawno mnie nie było, bo parę wyjazdów się trafiło a w międzyczasie Chrzest naszej córci. Z racji, że uroczystość odbyła się pod koniec listopada na południu Polski, postanowiłam zrobić coś ciepłego. Sklepowe falbanki jakoś do mnie nie przemawiają, więc powstało takie oto szydełkowe dzieło.
Czapeczka, sukieneczka, sweterek i czapeczka na dwór.
No, miałam szczęście, bo komplet skończyłam dwa tygodnie przed Chrztem, był ciut większy a okazał się akurat, rzekłabym nawet, że czapeczka była za mała:D Za to ta na dwór myślę, że posłuży do końca zimy, mam taką nadzieję:D
Pozdrawiam w ten piękny, zimowy dzień:)
Ale wspaniałe!! Dzidzia będzie wyglądać rewelacyjnie w tym wdzianku :D
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie :) ojej
OdpowiedzUsuńNiezła kiecka, zdecydowanie piękniejsza, niż te sklepowe falbany!
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona! Nasza Lenka też miała do chrztu sweterek poczyniony przez Babcię :)
OdpowiedzUsuńCudowny komplecik, jestem pełna podziwu. U nas również skończyło się na szydełkowej czapeczce, paputkach i narzutce... działa babcia, bo ja póki co za szydełko złapać jakoś nie mogę, ale widząc jakie cuda udaje się niektórym (w tym i Tobie) stworzyć jestem coraz bliżej rozpoczęcia tej przygody :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo;)
OdpowiedzUsuńśliczności:)))
OdpowiedzUsuńbardzo ładna :)
OdpowiedzUsuń