sobota, 1 września 2012

Kwiatek ratunkowy:)

Oczywiście, w spodniach z taniej odzieży chodzi się dopóki, dopóty doszczętnie się nie spiorą albo poprzecierają a nowe spodnie za 100zł założysz 20 razy, upierzesz w 30st. powiedzmy 10-8 razy i do naprawy. Może za dużo wymagam od spodni za 100zł? Może takie lepsze to w zasadzie za 200 są?

A zaczęło się tak. 
Kupiłam piękne, nowe, szare, modne spodnie. Z ciężkim sercem wydałam zarobione 100zł ale co tam! (Oczywiście przeliczyłam od razu na tanią odzież, ile za to by kupił rzeczy:D). Pech chciał, że spodnie trzeba było zaraz ratować. Nie była to wina spodni, bardziej moja. Przed praniem sprawdzam dokładnie kieszenie, czasami jakaś dycha zapomniana się trafi:D 
I do pralki. Wyciągam, suszę, prasuję.. A tu na kieszeni pośladkowej żółta plama! No zaczęłam zachodzić w głowę,co się mogło stać. Sprawdzam jeszcze raz kieszenie i nic, myślę, coś zafarbowało... Tylko nic żółtego nie prałam. Sprawdzam kolejny raz, tym razem zaglądając nie tylko dłonią ale i oczami a tam, żółta karteczka przyklejona od wewnątrz do kieszeni, ale się wściekłam. Te spodnie miałam na sobie 3, może 4 razy.
No nic, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Poszły w ruch igły, nici i koraliki. Narysowała sobie ołówkiem mniej więcej co ma być i zaczęłam.


A oto co udało się stworzyć.


Kolejny problem za kilka tygodni. 
Chciałam sobie legalnie usiąść na krześle, i jak to czasami w zwyczaju mam, delikatnie podciągam z przodu spodnie. Ja za spodnie a tu... Dziura! No jeszcze gdybym się szarpała z nimi, lub rozciągała czy coś... Nie no, to to już przegięcie. Na razie zdążyłam jedynie dziurę załatać na maszynie, dobrze, że koraliki jeszcze takie mam, trzeba będzie siąść i zrobić:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz