sobota, 1 września 2012

Trzykrotka za trzech

No muszę się pochwalić, bo się napatrzeć nie mogę. W sumie to sama nie zdawałam sobie sprawy, co mi na parapecie wyrosło. Może to nie ogrodowa roślina ale moje mieszkanie prawie tak wygląda:D

W sypialni wisi zasłona, którą tylko na dzień delikatnie podpinam. Jak R. wróci z nocnej zmiany to i nie, bo śpi. Mieszkanie wschodnie, a słońce o 4 rano nie jest fajne:D

W zimie od grzejników połowa kwiatków delikatnie mówiąc, zmarniała. Nic nie dawało podlewanie i zwilżanie, uroki..
Na wiosnę, trzykrotkę moją, która zmarniała doszczętnie i zbiedniała, poobcinałam prawie do ziemi, zostawiając kilka liści. Postawiłam na parapecie w sypialni, tam gdzie ta zasłona właśnie wisi. Widziała, jak się szybko rozrasta i jaka ładna i duża się robi, ale...
Wczoraj R. zdjął zasłonę do prania, a ja nie zdawałam sobie sprawy co to z tej trzykrotki urosło! Jakie to wielkie!

Myślę, że swoisty mikroklimat, który wytworzył się pomiędzy szybą i zasłoną bardzo jej przypadł do gustu. W ciągu zaledwie kilku miesięcy z kilku liści urosła ponad pół metra.

Musiałam postawić ją w tzw. salonie na półce, oby się nie pogniewała, jak to ze storczykami bywa:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz